niedziela, 23 listopada 2014

Już nie



- Loki, bracie, proszę! Nie rób tego! - patrzyłem w jego oczy. W oczy mojego brata. Nie, nie brata. Już nie. Czemu nazywam go tak w myślach, przecież nie jesteśmy braćmi! Ale teraz to nie ma znaczenia. Już nie.
Stoję nad nim wpatrując się w jego oczy. Oczy przepełnione bólem, strachem i żalem...
On leży przede mną. Całkowicie bezbronny.
Gdyby był w pełni sił spokojnie mógłby mi skręcić kark jednym ruchem nadgarstka. Zdradziłem go tyle razy, ale nigdy tego nie zrobił... Zawsze mówił, że jestem jego młodszym braciszkiem... To też nie ma znaczenia. Już nie. Ważne jest to, że wreszcie mogę go zabić. Wreszcie zabiję Thora-Jakże-Wspaniałego-Niepokonanego Dziedzica Asgardu.
Unoszę rękę dzierżącą włócznię.
Zanim zrobię ten ruch, ruch kończący jego życie, patrzę raz jeszcze w jego oczy. W te niebieskie oczy, w których, gdy byliśmy dziećmi, znajdowałem tyle braterskich uczuć, iskierek radości... Teraz były wyblakłe. I smutne. Podskórnie poczułem, że nie boi się śmierci. On niczego się nie boi. Nigdy. Ale jest smutny, że zginie z mojej ręki. Z ręki, która w przeszłości tyle razy mu pomagała. Ale to przeszłość. Nie ma znaczenia. Już nie.
Potrząsam głową. Po prostu to zrób Loki, a będziesz panem całego świata. Tylko usuń tę jedną przeszkodę.
Ponownie unoszę rękę. Powoli ją opuszczam. Nie mogę się powstrzymać. Patrzę w jego oczy.
I widzę w nich szczęśliwsze czasy. Czasy dzieciństwa.
Zatapiam się we wspomnieniach.